Czy kosmici są katolikami? Istnienie istot pozaziemskich nie jest sprzeczne z wiarą!

Odkrycie układu planetarnego, podobnego do tego, na jakim znajduje się Ziemia, ponownie ożywiło dyskusję na temat możliwości istnienia istot inteligentnych poza naszą planetą. Dyskusja to fascynująca, ale w jej trakcie często pojawia się sugestia ateistów, że rzekomo takie odkrycie miałoby zanegować prawdę chrześcijaństwa. Nic bardziej błędnego.

Zacznijmy od kilku faktów. Po pierwsze między odkryciem układu planetarnego, nawet podobnego do Ziemi, a odkryciem na nim inteligentnego życia daleka jest droga. Nie ma i nic nie wskazuje na to, by miały być w najbliższym czasie, mocnych dowodów na istnienie kosmitów czy ufoludków (albo ujmując rzecz bardziej naukowo inteligentnych form życia poza Ziemią). Nie musi to oczywiście oznaczać, że takich form nie ma, ale na tym etapie, debata jest czysto teoretyczna.

Ateiści, szczególnie ateistyczni ewolucjoniści przekonują, rzecz jasna, że w tak wielkich wszechświecie, bardzo mało prawdopodobnym jest, by gdzieś nie powstała, jakaś inteligentna forma życia, innego niż nasze. Tyle, że dla człowieka wierzącego, to nie musi być argument. Ogrom, nieogarniony, kosmosu jest przecież obrazem, nędzną analogią, wielkości, potęgi Boga. Oglądając go mamy odkrywać potęgę Boga Stwórcy, doświadczać jej, spotykać się z nią. Wielkość Kosmosu to wyraz wielkości Boga. A istnienie człowieka nie jest efektem przypadku, przypadkowych mutacji czy zbiegów okoliczności, ale woli Bożej, by powstał człowiek. Nie musi to oznaczać, że nie powstały, nie zostały stworzone inne istoty inteligentne (poza ludźmi czy aniołami), ale nie ma konieczności, by one istniały. Bóg mógł ich chcieć i stworzyć je, ale mógł tego nie robić.

Niezależnie jednak od tego, czy inne istoty żywe i inteligentne istnieją w kosmosie czy też nie, jedno nie ulega wątpliwości: najważniejszy akt w historii Wszechświata, a nawet mocniej najważniejszy akt we Wszechświecie, dokonał się na Ziemi. Jest nim Wcielenie Boga, moment, gdy Bóg-Słowo stało się człowiekiem. Poczęcie, a potem narodzenie Jezusa — czyli Boga-człowieka — zmienia wszystko. I to nie tylko w świecie, ale i w Bogu. Po Wniebowstąpieniu ludzkie ciało zostaje przebóstwione, a człowiek pozostaje otwarty na stawanie się stworzonym Bogiem. To akt kosmiczny, metafizyczny, a nie tylko historyczny. I tak się składa, że nie ma możliwości jego powtórzenia. Jeśli Chrystus stał się człowiekiem, to nie mógł jednocześnie stać się kosmitą, wcielić się w jakąś inną istotę inteligentną. Słowo stało się Ciałem, jednym Ciałem, stało się człowiekiem, więc nie może już stać się kosmitą. Połączenie Boga i człowieka jest bez zmieszania, ale i nierozerwalne. To nie jest połączenie pozorne, ale stałe. Największa kosmiczna katastrofa, jakim był upadek aniołów związany jest, zdaniem wielu teologów, właśnie z odkryciem, że Bóg chce Wcielenia (do którego, zdaniem wielu Ojców Kościoła doszłoby nawet, gdyby Adam i Ewa nie zgrzeszyli), że Słowo stanie się człowiekiem, a Maryja będzie najbliżej Boga. Tych prawd ewentualne istnienie kosmitów (którzy także byliby istotami stworzonymi) zmienić nie może.

Czy oznacza to, że istoty te znają historię Zbawienia? Tego oczywiście nie możemy być pewni. Bóg mógł ich prowadzić zupełnie innymi drogami, oni sami — jeśli pozostają istotami stworzonymi i inteligentnymi, mogli wybrać różnie. Jedno jednak nie ulega wątpliwości, że jeśli kiedykolwiek ich spotykamy, to będziemy — im także — głosić prawdę o Zbawczej Męce i Śmierci Chrystusa, będziemy ich ewangelizować, ukazywać im prawdę o Bogu i człowieku (jeśli już jej nie znają). Inna sprawa, że — jak na razie — to kwestia czysto teoretyczna, bowiem nic nie wskazuje na to, by kosmici mieli rzeczywiście istnieć. A wiele wskazuje na to, że jesteśmy we Wszechświecie absolutnie wyjątkowi.

0 komentarzy